• PL
  • EN
  • ES

  • Szukaj
    Wyczyść wyniki


    Czy łatwo jest powiedzieć „nie”?

    Łatwo nie łatwo ale jeśli czujesz, że robisz coś wbrew sobie albo ktoś chce żebyś zrobiła/zrobił coś wbrew sobie to zdaniem trenera czas na słowo NIE.
    Kto wie, może jest takich więcej :)

    Z natury każdy człowiek jest identyczny, ma takie same prawa i prawo do wolności.
    Jeśli czujesz, że słowo NIE jest czymś nieakceptowalnym dla kogoś, że nie masz wyboru. Że musisz się zgodzić. To znak że dzieje się coś złego.
    I nieważne, czy jest to prezydent, lekarz, ksiądz, tata, mama, pies czy KTOKOLWIEK!
    Takie jest zdanie trenera.

    Bo w sporcie, kolarstwie też bywa, że słowo NIE jest czymś wydawałoby się.. „nie na miejscu”.


    Kto się poddaje ten..?

    Taka historia:
    Pewien kolarz wystartował w wyścigu wysokiej rangi. Razem z nim koledzy klubowi.
    Było strasznie zimno. Wiosna. 2-3 stopnie powyżej zera, praktycznie od startu do mety deszcz! Jakieś 3 godziny ścigania.
    Duży peleton, Ponad stu zawodników.
    Zero kontaktu z czołówką. Walka o niezamarznięcie!
    Zawodnik mocny, w szczytowej formie. Trenowany całą zimę przez najlepszych trenerów w kraju. Opieka najwyższej jakości w szkole mistrzostwa sportowego.

    I się poddaje!
    Ja już nie mogę. Mówi do kolegi klubowego.
    Zostajemy?
    Dobra.
    I zostali.
    Chyba trochę namówił tego kolegę.
    Kolega też oczywiście miał serdecznie dosyć ale może by tak jechał do końca.

    Zawodnik patrzy, peleton się oddala. Coś tam jadą z kolegą klubowym. Zrobiło się nawet cieplej od tej samotnej jazdy.
    I rzuca do kolegi.
    „Nieee. Siadaj na koło. Podgonimy może”
    (Tzn jedź za mną, spróbujemy dogonić i się zobaczy)

    Kolega niestety został, nie wytrzymał narzuconego tempa (później duże pretensje).
    A zawodnik sam, kilkadziesiąt kilometrów gonił peleton. Nie miał pojęcia gdzie był ten peleton, czy ma to sens. Nie widział nikogo przed sobą.
    Gonił tzn samotna jazda cały czas ok 40-45km/h
    Zrobiło mu się ciepło.
    Świetna, równa, samotna jazda.
    Lubił ścigać się w deszczu.

    Aż kilka kilometrów do mety dogonił peleton.
    Los tak chciał, że z lewej strony przez całą długość peletonu zrobiła się dziwna luka.
    Praktycznie nie zmieniając swojego tempa z pogoni, ominął wszystkich i sam pojechał dalej.
    Jakieś 2km do mety dogonił uciekającą grupkę 4-5 kolarzy, która była przed peletonem i nadając mocne tempo został sam z jednym przeciwnikiem.
    Prawie udało się wygrać ale rywal był mocniejszy i przed samą kreską go wyprzedził :)

    Taka historia.
    Można zostać. Czasem jest ciężko.
    Trzeba nadrobić, podgonić.
    Ale jak widać niekoniecznie trzeba się poddawać.
    Trzeba było się napracować ale tego było trzeba zawodnikowi.
    W peletonie po prostu było mu za „lekko” i nie mógł się rozgrzać.
    Z najbardziej beznadziejnej sytuacji jaką można było sobie wyobrazić, powstał wyścig życia tego zawodnika..

    Kto się poddaje ten..?
    Goni !!!!


    Zajady : )

    Taka historia (zabawa słowem, która ma głębszy sens w języku polskim, zajad w innych językach nie pochodzi raczej od zajadania):
    Ktoś był chory, nie mógł jeść. Bardzo chudł.
    Po chorobie zaczął się powrót do pełni sił.
    Duże ilości jedzenia.
    Wręcz pochłaniane.
    Na śniadanie pół bochenka chleba, przekrojone na wzdłuż(jak hot-dog), z dodatkami. Ciężko było zmieścić do buzi.

    W końcu waga zaczęła rosnąć, pojawiła się tkanka tłuszczowa.
    Pojawiły się małe wyrzuty sumienia.
    „Trzeba zacząć się kontrolować”
    Ale pojawił się również „zajad”!
    Może i obniżona odporność itd.. ale pewnie ta ćwiartka chleba, ostre krawędzie, buzia otworzona do granic możliwości.. i się narobiło ! :)

    Koniec z pożeraniem połowy chleba.
    Małe kawałeczki, buzia uchylana jak ptaszek, nie japa rozwarta jak u krokodyla.
    Małe śniadanko, obiad.. i tak przez jakieś 2 tygodnie.

    Zajad pochodzi od ZAJADANIA !!!
    Nikt nam nie powie :)


    Trenerzy i wychowanie dobrego sportowca

    Pierwszy trener, ważna postać w życiu sportowca, drugi trener boże być równie ważny.
    Co z rodzicami i dziadkami?

    Czy jest sens licytować się kto wychował zawodnika/zawodniczkę? Powiedzmy mistrza świata?

    Może kluczową postacią jest rodzic, może rodzice rodziców, może pierwszy trener, może drugi był kluczowy. Można by, a nawet trzeba(!) poszperać też w przodkach, kto wie, może i zejść do czasów Neandertalczyków albo i dalej :) Może to tam ktoś narzucił pewien sposób zachowania dziedziczony i naśladowany przez kolejne pokolenia.

    Poprzez wędrówkę przez swoje życie napotykamy wielu ludzi, którzy kształtują naszą osobowość.
    Zdaniem trenera, ostatecznie ojcem sukcesu (lub porażki) jesteśmy my sami :)
    I tak jak winnych naszych błędów nie należy szukać u innych (bo chętnych będzie niewielu), tak nie należy doszukiwać się kogokolwiek, kto by stał za naszym sukcesem (bo chętnych będzie wielu).





    Lepiej nie wiedzieć?

    Bywają tutaj wskazówki o wydawałoby się negatywnym charakterze.
    Wskazówki mają na celu zmusić do myślenia. Zmusić do zmian tam, gdzie zdaniem JacaCoachTEAM można, a nawet trzeba zmienić coś na lepsze.

    Są one też skierowane do ludzi szukających swojej drogi. Dopiero tworzących swoje marzenia, a świat czekający na nich, świat za drzwiami do tych marzeń, skrywa wiele tajemnic. Też mrocznych. A o tym się nie mówi!
    Dlaczego?

    Ale jaki może być tego efekt?

    Zdaniem trenera.
    Ktoś obserwuje kolarzy. Ma tzw „idola”. Chcę być taki jak on/ona.
    Żeby coś zrobić dobrze, trzeba się temu poświęcić w całości.
    No więc się poświęca. Poświęca całe swoje życie.
    I w końcu otwierają się drzwi do marzeń.
    A tu niespodzianka!
    Ups. Tego w moich marzeniach nie było!
    Były piękne zdjęcia, uśmiechy, pieniądze!
    I co teraz?
    Nie mam drugiego życia żeby zacząć realizację nowego marzenia!!!
    Czemu nikt mi o tym nie powiedział!!

    A może ktoś mówił, może ktoś próbował powiedzieć ale nikt nie słuchał! Może dawał(a) miliony sygnałów? Może nikt nie chce tego słuchać?
    Mąż woli nie znać mrocznej strony pracy swojej żony.
    Żona woli nie wiedzieć co złego w pracy robi mąż.
    Dzieci nie chcą słuchać o trudnościach w pracy rodziców.
    Rodzice nie chcą słuchać o problemach dzieci.
    Idąc dalej nie chcemy zagłębiać się w mroczne sprawy swoich idoli. Czy ktoś jest zmuszany kontraktem do rozbierania się, chociaż zmienił mu/jej się światopogląd, sytuacja rodzinna, czy ktoś jest zmuszany do dopingu (jawnie lub pośrednio - wyniki albo koniec współpracy).

    O tym często po prostu nie chcemy wiedzieć!

    Ps. Jeśli chodzi o rozbieranie się(częściowe,całkowite) do zdjęć itp. pod groźbą kar kontraktowych, to zdaniem trenera żaden sąd NIE MA PRAWA ZMUSIĆ NIKOGO DO ROZBIERANIA SIĘ ! Niezależnie od kar umownych zawartych w kontrakcie.


    Kto ponosi karę jeśli zawodnik zostanie złapany na dopingu + mała historia.

    Mała historia:
    (Trener przychodzi po swojego zawodnika i zaprasza go do tajemniczego pokoju. Jest też zawodnik gościnnie zaproszony do drużyny nazwijmy go „Jan”, z którym trener odbywa małą pogawędkę)

    Trener:„Ty też chcesz?”
    Jan: „yyy.. Nie?”
    Trener: „A bo ty na pewno masz swoje”
    Jan: „(ale co mam swoje?)”

    Trener, którego zawodnicy w kolejnym roku i latach zostali złapani na dopingu i zawieszeni (koniec kariery zawodników).

    Trener zajmujący w późniejszym okresie najwyższe stanowisko trenerskie w swoim kraju oraz inne trenerskie i nie tylko.

    Historia ma dalszy bieg
    trener praktycznie niszczy częściej goszczącego Jana z powodu jego słabej formy
    (tutaj małe wyjaśnienie. Trener znał Jana i jego możliwości, wcześniej był trenerem starszych kolarzy w jego klubie, stąd obecność Jana - pewnie na prośbę jego klubu)
    Jan w końcu robi raz to co wszyscy „na pożegnanie”, odnosząc sukces na miarę wcześniejszych osiągnięć sprzed 1-2 lat
    jeden z zawodników trenera (bardzo dobry kolega Jana) widzi, że Jan chowa jakieś pudełko. Pod nieobecność Jana przeszukuje jego rzeczy po czym oznajmia mu „eee tam, masz to co wszyscy” (zawodnik ze ścisłej czołówki krajowej w kolejnych latach - w tym zawodowej)
    trener przeprasza Jana „nie wiedziałem, że tak było” (najprawdopodobniej dowiaduje się od trenera klubowego Jana, że ten był bez żadnej opieki)
    Jan kończy karierę tak jak to sobie zaplanował. „za wcześnie, byłeś pierwszoroczniakiem, ten sezon będzie kluczowy!”, „nie masz wstępu do klubu”

    Zawodnik zaproszony do tajemniczego pokoju, po latach, na forum publicznym dopytuje Jana „powiedz czemu skończyłeś kolarstwo po tak dobrym sezonie?!”

    Przytyk? Że złapany na dopingu?

    Taka historyjka, bo niektórzy mogą nie zdawać sobie sprawy z tego jak zawiły może być świat sportu. A tu opisany jest mikro ułamek życia jeszcze nastoletnich ludzi :)

    Wskazówka?:) Nie do końca to wszystko co jest tak kolorowo prezentowane na prawo i lewo (w celu stworzenia postaci doskonałych) jest tak kolorowe w rzeczywistości:) I to nie tylko w sporcie. Zdaniem trenera za pięknymi zdjęciami kryje się coś obleśnego, ohydnego i niesmacznego.



    1 12 13 14 15 16 44